Złudzenia czy bolesna prawda

2008-09-30  Marek Trzaska

Od dłuższego czasu mam kontakt z dr Norbertem Peetersem, sprowadzam również jego produkty których nie tylko sam jestem zwolennikiem. Ale nie o tym chce mówić….
Jak każdy z hodowców od dłuższego czasu miałem własne zdanie na temat kuracji i profilaktyki, wyglądało to mniej więcej tak, że podczas sezonu tydzień w tydzień stosowałem albo orni, albo ronidazol, polimix, parastop itp., niemalże każdy z tygodni niósł za sobą jakąś kuracje. Nie tyczyło się to tylko lotów, ale i przed parowanie, przed lotami, po lotach, przed szczepieniem. Gołębie praktycznie z lekami były na co dzień. Tak to wyglądało, gdy moja znajomość ograniczała się do marnych publikacji, oraz kontaktu z niewłaściwymi osobami….. Taki bieg sprawy postanowiłem zakończyć około 3 lata temu wraz z pewnymi znajomościami. Mogę sobie tylko wyobrazić, czym hodowcy przepełnieni fałszywą wiedzą traktują swoje ptaki tkwiąc w takiej „dziurze ideologicznej” w której i ja kiedyś tkwiłem.
U pewnego hodowcy, po 8 dniowej kuracji ronidazolem 10% brak było widocznej poprawy, po przeprowadzeniu badania stwierdzono tricho, nawet bardzo „ruchliwe” oraz wiele przetrwalników. Wniosek był prosty; nagminne kuracje spowodowały, iż trichomoniady uodporniły się na działanie tego leku. I nie oznacza to że ronidazol jest już bezskuteczny, po prostu oznacza to, iż w danym gołębniku powstał wyjątkowo odporny szczep. Środki z rodziny nitro-imidazole są już stosowane od bardzo dawna I pierwotniaki coraz częściej wykazują odporność na tą substancję. Podobnie dzieje się w przypadku antybiotyków z rodziny tetracyklin. Nagminne nadużywanie tej grupy leków do tzw. Kuracji profilaktycznych- 2-3 dniowych bardzo obniżyło jego skuteczność. Np salmonelle, ze względu na liczna grupę antybiotyków nie rozwijają tak skutecznie systemu obronnego przeciwko antybiotykom jak np e-coli, Belgijscy weterynarze przewidują, że adeno-coli jeszcze zbierze swe żniwo, również dzięki temu, że po prostu zabraknie wystarczająco mocnego antybiotyku przeciwko e-coli. Dotknie to w szczególności hodowli, gdzie nadużywa się medykamentów. Stosując częste 2-3 dniowe kuracje, na własne życzenie selekcjonujemy je tak jak nasze gołębie, po prostu najmocniejsze z nich zostają i nadal się rozmnażają, ironizując hodujemy nie tylko gołębie ale i coraz trudniejsze szczepy bakterii. W taki sposób działając w dobrym celu- chcąc utrzymać gołębie w zdrowiu kreujemy bardzo duży problem na przyszłość. Jesteśmy krótkowzroczni, chcemy utrzymać stado w zdrowiu teraz, ale nie dbamy o to co zrobimy za rok czy dwa.
TO co ja robię już od jakiegoś czasu, to badam gołębie niemal co miesiąc po kilkanaście sztuk począwszy od jesieni, jest to koszt może 60 zł, dzięki temu nie działam destrukcyjnie na stado, nie następuje proces uodporniania się bakterii, nie obniżam kondycji gołębi. Pomijam już odrobaczanie gołębie przed parowaniem, lotami i szczepieniami. Środki, które do tego służą również obciążają narządy gołębia, a toksyny niejednokrotnie potrzebują kilku tygodni by się zneutralizować. Efektem jest wiele pierwszych serii i konkursów w oddziale.
Tylko zdiagnozowanie ogniska chorobowego pozwala nam do podjęcia prawidłowej decyzji co do kierunku kuracji. Podczas wykonywania badań należy poprosić weterynarza by wykonał antybiotykogram, który mówi nam, na jakie substancje bakterie są wrażliwe, a na które nie. Często bywa tak, że np. leczenie salmonelli altabaktiną nie powiedzie się, a będzie bardzo skuteczne przy stosowaniu np. tetracykliny itp. Również tyczy się to trichomoniad, leczenie ronidazolem może być bezskuteczne, a np. metro może okazać się skuteczne. Dlatego aby nie prowadzić ślepych kuracji zalecam badania i efektywne kuracje.
Sam po bardzo udanym sezonie gołębi starych udałem się do weterynarza w celu zbadania gołębi. Po kilku dniach otrzymałem wyniki ujemne pod kątem każdego z badań(tricho, salmonelle, e-coli, kokcydia, robaki, paciorkowce i gronkowce).
Ostatnia kuracja parastopem na mojej hodowli była w grudniu 2007, przeciwko gronkowcom i paciorkowcom w lutym, tricho w kwietniu oraz połowie czerwca.
Biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę czasu stosowanie medykamentów niczego nie wnosi. Pozwala nam jedynie w krótkim przedziale czasu na zajęcie czołowych miejsc. Nie sądzę by te same ptaki mogły dokonać dobrego wyczynu na przestrzeni 2-3lat.
Najlepsze wyniki zdobywa się tylko zdrowymi gołębiami z bardzo dobrą odpornością i witalnością.
Gołębie, które dostają mniej lekarstw są zdrowsze i wytrzymalsze. A ich kondycja wzrasta z czasem. Pozostaje więcej pieniędzy na dobry pokarm, grity, minerały i aminokwasy!!
Najważniejsze jest by, o ile to konieczne zapewnić gołębiowi właściwy , efektywny kierunek leczenia, tylko w uzasadnionym przypadku.
Podawanie leków 2-3 dniowe ma swe efekty w danym sezonie(tygodniu), ale za nie trzeba będzie nam zapłacić w późniejszym terminie.
Należy hodować gołębie nie potrzebujące medycyny do zwyciężania, gołębie, które nie chcą żyć powinny opuścić nasz gołębnik. A jeśli z danej linii powtórzy się to 2 razy to rodzice również powinni być wyeliminowani. Postępując wg tej zasady nie spotykam na swym gołębniku gołębi z katarem, łzawieniem itp.

Dobry Lot!!
Marek Trzaska
© C O P Y R I G H T S 2009: WWW.SUPERHODOWCA.PL

1047083