LINIE, RASY I OCZY

2009-10-22  Marek Trzaska

Odwiedzając hodowle w kraju u całkiem przeciętnych hodowców, czy też prominentnych sprzedawców, którzy sami nie potrafią osiągnąć oferowanymi gołębiami zadawalających wyników, a za gołębie sprowadzone lub też ich potomstwo życzą sobie całkiem pokaźnej sumki słyszę często wymówki; „no ja nie lecę, ale za to gołębie mają wyśmienite pochodzenie” ; patrząc w rodowody widać same wielkie sławy oraz znane nazwy gołębi. Niemal jest to już regułą zapytać Mistrza co ma za gołębie, z jakiej linii, od kogo i ile razy dany przodek się w jego rodowodzie przewija. Gołąb nawet olimpijski nie posiadający wymyślnego rodowodu, czy też wywodzący się z hodowli, o której mało kto wie ma niewielką wartość.

W Polsce zauważalna jest mania na tle linii, ras oraz oczu. Sam niejednokrotnie przysłuchiwałem się i przysłuchuję takim dialogom i z podziwu nie mogę wyjść, że w dalszym ciągu ludzie maja czyste Aardeny, Hofkensy, Fabry a nawet Huyskens Van Riel. Są to nazwiska hodowców już od dekad nieżyjących, hodowle ich zostały zlicytowane, a gołębie trafiły zazwyczaj do wielu nabywców, pomijając, że nawet one same były zakupione przez Ardena czy Hofkensa, czy też były efektem krzyżówki. Więc o czystości nie było mowy. Wielu sprzedawców w rodowodach powołuje się na znane nazwiska z prostego powodu; marka dobrze się sprzedaje. Sam niejednokrotnie odwiedzam czołowe hodowle w Belgii czy Holandii i wiem, że byłoby wielkim nietaktem zapytanie się hodowcy o rasę czy też linię, bo w końcu interesuje mnie zakup dobrego gołębia, a nie dobrze zapełnionej kartki papieru. Przecież każdy z nas chce zdobywać czołowe nagrody, więc dlaczego jadąc do zachodnich hodowców często mało spoglądamy na listę wyników, ale co do pochodzenia mamy spore wymogi??

Hodowca, od którego nabywamy gołębie powinien wykazać się dobrymi wynikami zdobytymi w mocnej konkurencji na przestrzeni kilku sezonów; w moim odczuciu mocna konkurencja oznacza dużą ilość hodowców a małą ilość gołębi. Hodowca koszujący np. 80 gołębi zdobywający 5 pierwszych konkursów oraz 30 konkursów łącznie w oddziale gdzie 70 hodowców koszuje około 5000 gołębi ma marna konkurencje, a w dodatku niemal 60% jego stada nie dało rady zdążyć na czas. Bardziej widoczne jest to nawet na maratonach, gdzie często jeden hodowca koszuje np. 100-120 gołębi, zdobywa kilka pierwszych, ale łącznie ma 40 konkursów; czasopisma często mają tylko miejsce by opublikować wyniki z pierwszej strony, i tam właśnie taki Pan X jest widoczny; uzyskuje pochwały, że jest super, że ma kilka pierwszych, natomiast prawda jest całkiem inna… Często okazuje się, że hodowca z sąsiedniego oddziału zasługuje na uznanie i jest bohaterem lotu, gdzie 86 hodowców koszuje 910 gołębi na ten sam lot co wspomniany Pan X i zdobywa może nie kilka pierwszych, ale np. 5.8.12.14.19.32.77.99…. z 10 włożonych na czas przybywa 8, co stanowi 80% zakosztowanych gołębi; do takiego hodowcy warto się wybrać.

Sami wiemy jak trudno jest wyhodować asa, i nie mówię tu o gołębiu, który robi kilkanaście konkursów gdzieś tam w połowie listy, ale o takim, który w sezonie potrafi kilkukrotnie zameldować się w pierwszej dziesiątce listy oddziałowej. Tym trudniej nam do tego dojść, im dalej w rodowodzie gołębia jest doskonały przodek (preferuję gołębia rozpłodowego niż lotnika) a pokolenia pomiędzy nie maja wyników lotowych. Im więcej i bliżej doskonałych gołębi w pochodzeniu naszego gołębia tym szanse są większe.

Sprowadzając gołębie z hodowli, gdzie rodowody są w pięknej obwolucie, z kolorowymi zdjęciami, oraz z opisami ras, których rezultaty dawno przykryte są kurzem narażamy się na ryzyko straty czasu i pieniędzy. Nie próbujmy od nowa robić czegoś, co już istnieje. Nawet te same gołąbki w rękach innego hodowcy stanowią całkiem inną broń, wartość, często bezużyteczną, w przypadku gdy hodowcy poza chęciami brak talentu. Obecna rywalizacja wymusza na nas ciągłe eksperymenty, zmusza nas do ewolucji i postępu; pytanie o czystość ras, które dawniej odnosiły sukcesy przyrównuje do zakupu samochodu…. Coś w stylu chce kupić Fiata 125p bo kiedyś był super i na jego podstawie zrobię np. Mercedesa…. Jeszcze raz; zakup gołębi „czystych krwi” z ubiegłych dekad cofa nas w rozwoju hodowlanym - ale to wyłącznie mój tok myślenia.





Oczywiście jesteśmy tak dobrzy na ile pozwala nam konkurencja…….





Dobry Lot

Marek Trzaska
© C O P Y R I G H T S 2009: WWW.SUPERHODOWCA.PL

1053679